29 sty 2015

Spontanicznie w Nowym Sączu - czyli blogerskie popołudnie

Kiedy Dorotka napisała mi wiadomość, czy spotkamy się za kilka dni w Nowym Sączu, pomyślałam - dlaczego nie? Nie mam w sumie daleko, wsiądę w samochód i możemy się zobaczyć :) Oprócz mnie w spotkaniu uczestniczyło 10 dziewczyn, z którymi spędziłyśmy we wtorek bardzo fajne i rozgadane popołudnie.


W Nowym Sączu byłam kilka razy, ale już ładnych parę lat temu, więc wyjechałam z domu trochę wcześniej, żeby spokojnie gdzieś zaparkować i znaleźć kawiarnię. Na szczęście tuż przed 14 zjawiłam się na miejscu, gdzie czekało już kilka dziewczyn. W kawiarni Straus Cafe byłam po raz pierwszy i od razu zauroczył mnie jej klimat. Na początku musiałam zrobić kilka zdjęć, które chcę Wam pokazać, bo wnętrze jest po prostu czarujące.
Wybaczcie, że zdjęcia nie będą najwyższych lotów, ale robiłam je telefonem. Niestety nie spakowałam do torebki aparatu, bo byłam pewna że to luźne, pogadankowe spotkanie :)


Jak na kawiarnię przystało, zamówiłam latte i skusiłam się na coś słodkiego. Kawałek tortu bezowego z serkiem mascarpone i bitą śmietaną był wyśmienity! Do teraz cieknie mi ślinka jak patrzę na te zdjęcia :) Jak widać, nie tylko ja skusiłam się na niego :)


Od razu z dziewczynami złapałyśmy wspólny temat do rozmów. Bardzo lubię to uczucie, kiedy widzisz kogoś pierwszy raz, a i tak macie o czym rozmawiać, bo obracacie się w tej samej blogowej społeczności. Poniżej Dorotka robi sobie selfie z dziewczynami :)



Nawet nie wiem kiedy minęły te 4 godziny rozmów. Na sam koniec zostałyśmy we trzy z Dorotą i Kamilą nie mogąc skończyć rozmawiać. Stanęłyśmy jeszcze w drzwiach, dopowiadając na odchodne ostatnie zdania. Kochane, mam nadzieję że jeszcze będzie okazja, żeby się wygadać i posiedzieć trochę dłużej, bez pośpiechu.


W spotkaniu wzięły udział:





Maurelii  - http://www.facebook.com/MaureliiPL/
Pink Drink - sklep internetowy z gadżetami na wieczory panieńskie - http://www.facebook.com/pinkdrink.wieczorpanienski?ref=hl

  

Dorotko, bardzo dziękuję za zaproszenie! Mam nadzieje, że za niedługo znowu się spotkamy :)



22 sty 2015

Pilomax - szampon Daily do włosów ciemnych i odżywka Express

Zestaw Pilomax, który otrzymałam do testów składa się z trzech produktów. Pierwszym jest szampon, przeznaczony do ciemnych włosów, łagodny dla skóry głowy i przeznaczony do codziennego mycia. Drugim produktem jest odżywka do włosów zniszczonych, normalnych i grubych, a trzecim spray bez spłukiwania do włosów ciemnych, po który sięgałam najrzadziej, dlatego pominę go w dzisiejszej recenzji.

szampon, odzywka do wlosow, do wlosow ciemnych, zniszczonych, suchych, do codziennego stosowania

Zacznę od tego, że mam mieszane odczucia wobec tego duetu, ponieważ z jednej strony szampon i odżywka sprawdzają się całkiem przyzwoicie, ale z drugiej mają też kilka minusów, które sprawiają, że ponownie bym już po nie nie sięgnęła. Mój obecny stan włosów jest bardzo dobry i nie mam z nimi większych problemów. Jeszcze dwa lata temu były suche, puszyły się i nic nie mogło ich okiełznać i jeżeli moje włosy w tym momencie dalej byłyby w takim stanie, pewnie byłabym bardziej zadowolona z tych produktów. Ale do rzeczy..


Szampon ma lekko ziołowy zapach, który jest nawet przyjemny i ma się wrażenie, że używamy jakiegoś roślinnego szamponu, tym czasem w składzie roślinny mamy tylko kasztanowiec i pokrzywę. Konsystencja jest bardzo gęsta, wręcz glutowata i pod koniec opakowania trzeba chwilę czekać, aż szampon powoli spłynie w dół. Na co dzień używam bardziej płynnych szamponów, więc ten glucik trochę mnie irytuje, ale pewnie to jest kwestia przyzwyczajenia. Niestety bardzo słabo się pieni i trzeba go dołożyć trochę więcej, żeby domyć włosy, przez co robi się mniej wydajny. Ta mała ilość piany jaką wytwarza, powoduje, że mam wrażenie, iż  włosy nie są do końca domyte, dlatego myję nim głowę dwa razy i tu kolejny minus dla jego wydajności. 

No i jak wyglądają włosy po jego użyciu? 
Kiedy myłam nim włosy tylko raz, miałam wrażenie, że są niedomyte. Mycie ich dwa razy sprawiło, że wyglądają lepiej, ale nie jest to efekt który w pełni mnie zadowala. Po pierwsze włosy są dociążone, lśniące i nawet nie potrzebują odżywki, by wyglądać ładnie na całej długości i dobrze się rozczesać. Z drugiej jednak strony są oklapnięte u nasady i to od razu po wymyciu, a na następny dzień nadają się od nowa do mycia. Gdy myję włosy jakimś zwykłym szamponem, mogę spokojnie myć je nawet co 3 dni, a w tym przypadku na następny dzień włosy zaczynają mi się już lekko przetłuszczać. Z jednej strony więc otrzymujemy kosmetyk, który ładnie dociąża włosy, przy okazji trochę powodując, że są oklapnięte, a na następny dzień już przetłuszczone. Gdy miałam włosy mocniej przetłuszczone, a umyłam je Pilomaxem miałam wrażenie, że są tylko odświeżone, a nie porządnie umyte. Czasami wydawało mi się, że szampon wcale nie domył włosów i miałam ochotę umyć je od nowa. Mycie nim włosów kilka razy pod rząd powodowało, że były coraz bardziej przyklapnięte, dlatego w tym momencie używam go tylko raz w tygodniu, by wykończyć go do końca i by mi zbytnio nie obciążył włosów. 
Myślę, że szampon fajnie by się sprawdził na włosach suchych, takich, które się puszą i które potrzebują ujarzmienia. Natomiast dla takich jak moje, czyli normalne będzie zbyt obciążający. Plusem jest niewątpliwie skład, bo szampon zawiera delikatny detergent, który nie powoduje podrażnienia skóry głowy i łagodnie myje włosy. Jego cena to 22,50zł



Odżywka także jest inna od tych, do których jestem przyzwyczajona. Podczas jej używania nie czuć tego silikonowego poślizgu na włosach, który jest charakterystyczny dla takich odżywek. Ma się wrażenie, że wchłania się całkowicie we włosy i że ich w ogóle nie nawilża, bo znika pod palcami, a na mokrych włosach jej nie czuć. Natomiast po zmyciu włosy są ładne i błyszczące. Odżywka nada się do włosów normalnych, ale dla tych, które potrzebują intensywnego nawilżania, będzie raczej za słaba. Stosowana z bardziej oczyszczającym szamponem, niestety nie ułatwia rozczesywania, dlatego warto jej używać razem z szamponem z tej samej serii. Jej cena to 20,50zł

Pomimo tego, że włosy przy użyciu tych produktów wyglądają ładnie i zdrowo, nie sięgnęłabym po nie ponownie, ponieważ ilość minusów jest większa, niż korzyści. Szampon bardziej nada się do włosów suchych, przesuszonych, które potrzebują ujarzmienia, a odżywka do normalnych.
Wiem, że w internecie można znaleźć dużo pozytywnych opinii o tych kosmetykach, dlatego jestem ciekawa jakie jest Wasze zdanie. Co sądzicie o szamponach i odżywkach Pilomax?



17 sty 2015

Biało niebieskie zawijaski - Born Pretty 08

Dzisiaj po raz drugi stemplowanie z płytką Born Pretty 08. W poprzednim poście z jej użyciem mogliście oglądać gwiazdki i tam też pisałam, że płytka wygląda trochę inaczej, niż na stronie sklepu BPS i że wzory są małe. Dzisiaj natomiast miałam ochotę na zawijaski, które tym razem bez problemu obejmują całą płytkę paznokcia. Dodatkowo, w zależności jak odbijemy ten wzór, może on wyglądać trochę inaczej na każdym paznokciu, co daje możliwość różnych kombinacji.
Zawijaski odbiłam lakierem z Paese w odcieniu 189 i zauważyłam, że dobrze się do tego nadaje. Pewnie będę częściej po niego sięgać podczas stemplowania i jeszcze nie raz zobaczycie go w akcji. Bez zbędnego przedłużania, zapraszam Was na zdjęcia biało niebieskich zawijasków :)


Przy składaniu zamówienia z BPS możecie skorzystać z 10% zniżki na cały asortyment wraz z poniższym kodem. Przesyłka jest darmowa :)

12 sty 2015

AA, Collagen Hial+, krem na dzień i na noc

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić dwa kremy AA z serii Collagen Hial+, po które ostatnio sięgam codziennie.
Kosmetyki z tej serii przeznaczone są do skóry wrażliwej i skłonnej do alergii. Posiadam jeszcze płyn micelarny i krem pod oczy, ale ich recenzje ukażą się w osobnych postach. Zapraszam!


Kosmetyki dostałam na spotkaniu blogerek i mimo, że są przeznaczone dla osób w wieku 30+ dla mnie nie ma to większego znaczenia. Najważniejszy jest skład, działanie i to, czego aktualnie potrzebuje nasza skóra. Seria ta została zainspirowana zabiegami wypełniającymi, intensywnie nawilżającymi i ujędrniającymi skórę, stosowanymi w gabinetach kosmetycznych, a podstawą jej formuły jest połączenie kolagenu z kwasem hialuronowym. Kremy mają poprawiać gładkość i elastyczność skóry, zmniejszając widoczność zmarszczek oraz pozostawiać ją w pełni nawilżoną, gładką i miękką w dotyku.

Oprócz wspomnianego wcześniej kolagenu i kwasu hialuronowego, krem na dzień zawiera jeszcze kompleks glukozy i ksylitolitu, masło shea, olej jojoba i witaminę E.


Ingredients: Aqua, Di-C12-13 Alkyl Malate, Isodecyl Naopentanoate, Octocrylene, Pentylene Clycol, Simmondsia Chinesis (Jojoba) Seed Oil, Betaine, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Myristyl Myristate, Xylitylglucoside, Aluminium Starch Ocentylsuccinate, Bytyl Methoxydibenzoylmethane, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Dimethicone, Anhydroxylitol, Xylitol, Hyaluronic Acid, Hydrolyzed Collagen, Behenyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Palmitic Acid, Stearic Acid, Lecithin, Lauryl Alcohol, Myristyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Tocopheryl Acetate, Acrylamide/Sodium Acrylate Copolymer, Trideceth-6, Paraffinfum Luquidum, Allantoin, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolmer, Xanthan Gum, Sodium Hydroxide, Parfum, Tetrasodium EDTA, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol.


A krem na noc wygładzający tetrapeptyd, witaminę C, masło shea i olej canola.


Ingredients: Aqua, Pentylene Glycol, Cetyl Alcohol, Dimeticone, Glycerin, Isohexadecane, Myristyl Myristate, Octyldodecanol, Arachidyl Alcohol, Byturospermum Parkii (Shea) Butter, C10-30 Cholesterol/Lanosterol Esters, Dicaprylyl Carbonate, Hydrogenated Polydecene, Pentaerythrityl Tetraisostearate, Behenyl Alcohol, Arachidyl Glucoside, Canola Oil, Hyaluronic Acis, Hydrolyzed Collagen, Malpighia Punicifolia Fruit Extract, Lecithin, Tripeptide-10 Citrulline, Panthenol, Acrylamide/Sodium Acrylate Copolymer, Paraffinum Liquidum, Trideceth-6, Allantoin, Propylene Glycol, Carbomer, Triethanolamine, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum, Methylisothiazolinone.


Dla zainteresowanych powiem, że w składzie obu kremów znajduje się również parafina, ale na końcu, po wszystkich składnikach aktywnych. Mi ona kompletnie nie przeszkadza, bo nigdy nie wyrządziła żadnej krzywdy mojej skórze.

Kremy znajdują się w szklanych standardowych słoiczkach o pojemności 50ml. Są do siebie bardzo podobne zarówno pod względem działania, konsystencji jak i zapachu. Obydwa są zbite, gęste, a ich zapach jest trochę męski, ale można do niego przywyknąć. Obydwa pachną tak samo i jedyną różnicę, jaką w nich zauważam to to, że krem na noc ma ciut lżejszą konsystencję, ale wymaga to wprawnego oka.
Zarówno krem na dzień jak i noc sprawdziły się dobrze na mojej skórze. Przypomnę tylko, że mam skórę normalną w kierunku suchej, która zimą bywa bardziej przesuszona.


Zacznę od kremu na noc, bo ten bardziej przypadł mi do gustu. Jak pisałam wcześniej ma on ciut lżejszą konsystencję, przez co aplikowało się go wygodniej. Krem dobrze się rozsmarowuje i bardzo szybko wchłania, pozostawiając skórę gładką i dobrze nawilżoną. Lubię wzbogacać swoje kremy olejami, głównie kiedy nakładam je na noc i w tym przypadku krem ładnie łączył się z olejem. Przez to, ze bardziej mi pasował, czasami stosowałam go również na dzień, pod makijaż, no i muszę powiedzieć że wszystko było w jak najlepszym porządku. Makijaż się na nim utrzymywał i również dobrze rozprowadzał. Po jakimś czasie zauważyłam, że więcej ubyło mi kremu na noc, więc zaczęłam intensywniej używać kremu na dzień, którego również próbowałam w dwojaki sposób.


Krem na dzień ma bardziej gęstą konsystencję, a mogłoby się wydawać, że powinno być na odwrót. Nawilża skórę na dobrym poziomie, pozostawia ją gładką i miłą w dotyku. Nadaje się pod makijaż bo bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia też błyszczącej warstwy na skórze. Podkład się na nim dobrze trzyma i nie roluje w trakcie nakładania. Nie polubiły się z nim jednak oleje, bo w połączeniu z nimi strasznie się roluje. Używany solo nie sprawia takiego problemu. Nie używam na dzień połączenia kremów z olejami, ale jak pisałam wcześniej zdarzało mi się używać tych dwóch kremów zamiennie, więc próbowałam go łączyć również z olejem.

Obydwa kremy okazały się być całkiem przyzwoite. Zarówno krem na dzień, jak i na noc dobrze nawilżają, pozostawiając skórę miłą w dotyku. Nie wiem do końca dlaczego, ale bardziej przypadła mi do gustu wersja na noc, którą z chęcią stosowałam również i na dzień. Kremy nie wywołują zapychania, nie podrażniają skóry, zresztą producent pisze, że nie zawierają alergenów, parabenów, ani barwników, a testy zostały wykonane na alergikach.
Nie zauważyłam natomiast wzrostu jędrności skóry, czy spłycenia zmarszczek, ani efektu po którym powiedziałabym, że moja skóra wygląda lepiej. Myślę, że to dobre kremy do stosowania na co dzień, mające utrzymać skórę w dobrym stanie, dawać dawkę nawilżenia, ale bez poprawy jej wyglądu. 
Nadadzą się dla osób, które poszukują jedynie dobrego nawilżenia, bo te kremy mogą to zapewnić. Dodatkowo są przetestowane na alergikach, więc mamy pewność, że są bezpieczne nawet dla wrażliwej skóry.


7 sty 2015

Moje postanowienia noworoczne 2015

Na początku stycznia zeszłego roku zrobiłam sobie w kalendarzu listę postanowień i planów noworocznych. Myślę, że to dobry pomysł, by pamiętać o wszystkim, co chcemy w sobie poprawić, lub jakie nawyki chcielibyśmy wprowadzić w nasze codzienne życie. Przeglądając swoją listę widzę, że większość planów udało mi się zrealizować, ale są jeszcze punkty, które od nowa pojawią się na liście postanowień na ten rok :P
Tym razem chciałbym się podzielić z Wami moją listą, a pod koniec roku podsumować co udało mi się zrealizować. Fakt, iż wiecie co sobie zaplanowałam, będzie dla mnie większą motywacją do tego, by pochwalić się potem zrealizowanymi założeniami! No to zaczynamy!
 
plany na nowy rok, noworoczne plany, postanowienia,

Postanowień jest nie dużo, bo tylko pięć. Nie chcę nakładać na siebie zbyt dużo rzeczy, których potem nie zrealizuję. Zresztą w tamtym roku już pracowałam nad sobą i udało mi się wypracować kilka pozytywnych nawyków, takich jak ćwiczenia, zdrowe odżywianie, czy większa systematyczność. W tym roku będę to kontynuować, ale pojawiły się też nowe plany, bo pragnę się rozwijać i być coraz lepszą wersją siebie :)


 
ĆWICZENIA

Od czasu do czasu czuję w sobie ogromną energię i motywację do ćwiczeń. Włączam różne filmiki, ćwiczę z Mel B, Chodakowską, czy Jillian Michaels. Taka torpeda energii i ćwiczeń 2 - 3 razy w tygodniu trwa miesiąc, może dwa i nagle ze mnie wszystko opada. Kolejny miesiąc nie robię kompletnie nic. Chciałabym, aby w tym roku było inaczej. Chciałabym być bardziej systematyczna, nie tylko ze względu na fałdkę na brzuchu, ale przede wszystkim dla zdrowia i lepszego samopoczucia. Owszem, bardzo mnie motywuje kiedy widzę w lustrze efekty swoich wylanych potów, ale przede wszystkim czuję się znacznie lepiej, kiedy ćwiczę. Jestem mocniejsza fizycznie, mam więcej energii i chęci do działania. Dlatego postanawiam sobie: nie będzie miesiąca w którym nie będę ćwiczyć!



PISAĆ WIĘCEJ POSTÓW

To jest właśnie ten punkt, który od nowa przepisuję z postanowień zeszłorocznych. Zakładałam sobie, że będę pisać 3 notki w tygodniu, ale wyszło jak wyszło. Czasami posty pojawiały się dwa razy w tygodniu, czasami raz, a niekiedy bywały również dłuższe przerwy. Nie chcę też szaleć w tym roku i pisać posty jak zwariowana, ale chcę by notki pojawiały się w miarę systematycznie i nie było pomiędzy nimi aż tygodniowych przerw. Muszę też zacząć tworzyć notki na zapas, bo niestety jestem osobą, która robi wszystko na ostatnią chwilę i zwykle piszę post bezpośrednio przed jego dodaniem. Na moim pulpicie już pojawił się nowy folder "Posty" w którym planuje pisać je z wyprzedzeniem! :) Nie chcę w tym miejscu wyznaczać sobie konkretnych ilości postów miesięcznie, bo nie chcę by blog stał się przykrym obowiązkiem, ale dalej był miejscem, do którego zaglądam z uśmiechem na twarzy i piszę w przypływie weny :)



PODSZKOLIĆ SIĘ WE FOTOGRAFII

Pisałam Wam już w Tagu - Alfabet o tym, że zaczęłam interesować się fotografią. Nie można nazwać tego hobby, bo na razie tylko czytam jakieś fora i szukam wskazówek, by zdjęcia były lepiej wykonane. Póki co, większość zdjęć jakie wykonuję robione są na potrzeby bloga, a chciałbym spróbować swoich możliwości w plenerze i fotografować również inne obiekty, niż kosmetyki. Być może zakupię jakieś książki, lub dalej będę wertować internet w poszukiwaniu pomocy, ale wiem na pewno, że chcę być w tym jeszcze lepsza. Sama bardzo lubię oglądać dobre zdjęcia i jako czytelnik wiem, że blog dużo zyskuje dzięki dopracowanym i dobrej jakości zdjęciom. Nic się samo nie wydarzy, a bez ćwiczeń i eksperymentów również się nie dojdzie do perfekcji. Dlatego chcę czytać, ale także i ćwiczyć, ćwiczyć i ćwiczyć :)




ODKŁADAĆ RZECZY NA SWOJE MIEJSCE

Muszę się przyznać bez bicia, że jestem straszną bałaganiarą. Niestety co wyjmę, to zostawiam na wierzchu i nie chowam rzeczy od razu na swoje miejsce. Na moim biurku czasami znajduje się wszystko i nie mam miejsca nawet na kubek z herbatą. Najgorzej jest kiedy szykuję się do jakiegoś wyjścia, na którym chcę szczególnie ładnie wyglądać, a do tego bardzo się spieszę. Mój pokój wygląda wtedy, jakby przeszedł przez niego huragan. Na biurku leżą kosmetyki po właśnie zrobionym makijażu, a ja wyjmuję wszystko ze szafy, przymierzam i oczywiście... nie chowam z powrotem. W tej kwestii muszę nauczyć się systematyczności, bo potem sprzątam ten cały bałagan przez kilka godzin, a mogłabym przecież zaoszczędzić ten czas odkładając wszystko od razu na swoje miejsce.





BARDZIEJ OPANOWAĆ ADOBE PHOTOSHOP

Do tej pory znam ten program raczej od podstaw, ale potrafię stworzyć prostą grafikę i poddać zdjęcia niedużej obróbce. Bardzo lubię ten program i praktycznie każde zdjęcie poddawane jest przeze mnie obróbce przed wstawieniem go na bloga, czasami mniej, czasami więcej. Nie jest to jednak to, co w pełni mnie satysfakcjonuje, bo czuję, że nie korzystam z wielu jego funkcji. Photoshop to ogromna skarbnica różnych narzędzi, o których jeszcze nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że w tym roku pobawię się w tworzenie bardziej skomplikowanych grafik :)


To tylko pięć, ale bardzo ważnych dla mnie postanowień, które mam nadzieję zrealizuję, a pod koniec z roku z dumą będę mogła powiedzieć, że podołałam ich realizacji. Więcej na siebie nie nakładam, bo najważniejsze jest by zmieniać coś powoli, małymi krokami i by mieć z tego satysfakcje. 
Jestem ciekawa jakie Wy macie w tym roku postanowienia noworoczne? Co chcielibyście w sobie zmienić, lub w czym być lepsi w tym roku?



5 sty 2015

Hity Blankity - 2014

Cześć! Witam Was wszystkich w nowym roku i na samym początku chciałam Wam życzyć wszystkiego dobrego w 2015 roku i aby wszystkie Wasze marzenia i plany się spełniły!
Dzisiejsza notka będzie kosmetycznym podsumowaniem minionego roku, czyli wyłonieniem kilku produktów, które wyjątkowo dobrze spisały się w tym okresie i które mogę nazwać ulubieńcami 2014 roku. 

Ulubione kosmetyki, które wybrałam do tego rankingu spisywały się tak dobrze, że albo zużyłam ich kilka opakowań, lub już pierwszy nasz kontakt zdecydował, że zostaniemy ze sobą na dłużej. Każde z nich mogę Wam serdecznie polecić, a sama chętnie będę wracać do nich wracać.
Będzie zarówno coś z pielęgnacji jak i kolorówki, więc jeżeli jesteście ciekawi, to zapraszam do czytania :)




L'oreal Ideal Soft - żel do oczyszczania twarzy 

Odkąd pierwszy raz użyłam tego żelu - a było to jeszcze w 2013 roku, wiedziałam, że pozostanie on ze mną na dłużej. Nie dość, że bardzo dobrze oczyszcza skórę, to jeszcze domywa calusieńki makijaż. Nie trzeba uprzednio zmywać makijażu płynem micelarnym, bo Ideal Soft sobie z nim poradzi. Co prawda używam płynów micelarnych, bo skoro je mam, to trzeba je wykorzystać, ale myślę że spokojnie bym się obyła bez nich. Kupuję go za każdym razem kiedy mi się skończy, ale nie często, bo jest niesamowicie wydajny! Pełna recenzja żelu L'oreal Ideal Soft ukazała się w tym poście.

Uroda, Melisa - tonik 

Niejednokrotnie powtarzałam, że uwielbiam toniki do twarzy i widzę różnicę po ich używaniu, a także wtedy, kiedy je odstawię. Lubię zmieniać toniki i eksperymentować z różnymi, ale najbardziej zapadł mi w pamięć tonik z Urody, który fajnie tonizował moją skórę. Miał przepiękny, herbaciany zapach i rzeczywiście widziałam zadowalające rezultaty na swojej skórze. Kupiłam go w Naturze, a że nie chodzę tam często, to miałam tylko jeden egzemplarz. Koniecznie muszę zaopatrzyć się w następny :) Recenzję toniku Uroda Melisa przeczytacie tu

Dermedic - Hydrain 3 Hialuro - nawadniający krem przeciwzmarszczkowy
Krem nawadniający to moje pierwsze zetknięcie z marką Dermedic. W czasie kiedy moja skóra była bardzo wysuszona pomógł mi doprowadzić ją do należytego stanu. Bardzo dobry krem, który świetnie nawilża i łagodzi skórę, ale ma bardzo treściwą konsystencję, więc nie nadaje się dla każdego. Mi bardzo przypadł do gustu nie tylko przez swoje działanie, ale również przez pompkę typu air less, która wypycha produkt do góry. Recenzja nawadniającego kremu Dermedic była w tym poście

Alterra - rumiankowa pomadka 

Nie mogło zabraknąć tu rumiankowej pomadki z Alterry, bo to właśnie dzięki tej małej, niepozornej pomadce do ust moje rzęsy przeszły największą transformację o jakiej mi się nawet nie śniło. Moje pierwsze sukcesy z użyciem pomadki alterra mogliście oglądać tutaj, ale szykuję dla Was kolejny, z podsumowaniem używania pomadki po kolejnych miesiącach.

BlanX Med - wybielająca pasta do zębów 

Pasta BlanX to jedyna pasta, która rzeczywiście dała na moich zębach widoczny efekt wybielenia. Dodatkowo, jako jedyna nie przyczyniła się do powstania nadwrażliwości zębów, czy dziąseł. Efekt wiadomo, utrzymuje się kiedy rzeczywiście myjemy nią zęby, bo potem powoli zanika. Jednak często ją kupuję i mogliście to oglądać w postach zakupowych, a pełna recenzja pasty Blanx Med jest do przeczytania tutaj.

Evree - Argan Oil 

Wspominam bardzo miło ten olejek, jak żaden inny. Nie dość, że przepięknie pachniał, to jeszcze jak przystało na olejki świetnie nawilżał, ale w przeciwieństwie do nich wchłaniał się bardzo szybko i nie pozostawiał tłustych plam na ciele, ani na piżamie. Dzięki niemu skóra jest bardzo dobrze nawilżona na dłuższy czas, a niekiedy nie odczuwałam potrzeby nakładania niczego nawilżającego po kąpieli, bo skóra nie była wysuszona. Polecam każdemu, kto zimą boryka się z przesuszoną skorą! Pełna recenzja olejku Gold Argan do przeczytania tutaj.



ulubieńcy, hity blankity, ulubieńcy roku, hity roku, kosmetyki, makijaż, pielęgnacja,


The Balm, Bahama Mama - bronzer 

Na początku myślałam, że za ciemny, że w sumie trochę drogi i że pewnie zbyt wychwalany. Postanowiłam jednak wypróbować i przepadłam. Idealny, brudny odcień dla większości karnacji, który długo utrzymuje się na twarzy, a do tego ma takie piękne opakowanie! Mimo, że cena 60zł wydawała mi się na początku wysoka, wiem że opłacało się wydać te pieniądze, bo nie dość, że to bardzo dobry bronzer, to jeszcze wydajny. Nie dotknęłam jeszcze denka, a używam codziennie! :) Recenzja brozera Bahama Mama była w tym poście plus efekt finalny na twarzy :)

Maybelline - żelowy eyeliner 

Bez czarnego eyelinera nie wyobrażam sobie swojego makijażu. Ten mały słoiczek kryje w sobie maślaną, czarną konsystencję, która bardzo zmienia cały makijaż i spojrzenie. Eyeliner z Maybelline nie blaknie, trzyma się cały dzień na oku i jest bardzo, bardzo wydajny! Na początku nie zasychał i cały czas miał maślaną konsystencję, a teraz troszkę przysycha. Mam jednak na to sposób, trzeba zdjąć wierzchnią, przyschniętą warstwę i odsłonić znowu tą miękką, która maluje jak nowy produkt :) Pełną recenzję żelowego eyelinera maybelline przeczytacie tutaj

Maybelline, Colour tatto - Eternal Silver
Mam opadającą powiekę i bez dobrej bazy cienie nie trzymają się u mnie zbyt długo i zbierają w załamaniu. Z cieniem w kremie od Maybelline jest inaczej. Przetrwa cały dzień, albo i noc w nienaruszonym stanie! Dlatego jest też świetną alternatywą bazy pod cienie, bo utrzyma je w należytym stanie. Posiadam tylko jeden odcień tego cienia, ale Permanent Taupe też będzie mój :) Cień Maybelline Color Tattoo pokazywałam tutaj.

Bourjois Healthy mix
Podkładu Healthy mix używam już od bardzo dawna, bo po prostu ładnie wygląda na mojej twarzy. Przerabiałam już różne podkłady i z żadnego nie byłam tak zadowolona jak z tego. Ładnie stapia się ze skórą, jest lekko nawilżający i rozświetlający, a na takim efekcie właśnie mi zależy. Kryje w średnim stopniu, ale dla mnie wystarczającym, bo nie mam na szczęście żadnych niespodzianek skórnych. Recenzji nie było, ale może zrobię :)

Maybelline, Colossal volum' express
Kupiłam ten tusz na jakiejś promocji z czystej ciekawości. Na początku nie mogłam się z nim zrozumieć i stwierdziłam, że jest beznadziejny. Dałam mu jednak szansę i kiedy trochę przysechł okazało się, że jest bardzo dobry! Świetnie rozczesuje rzęsy nie sklejając ich, wydłuża i nie tworzy grudek. Ciekawa jestem, czy rzeczywiście ten tusz jest taki fajny, czy po prostu podoba mi się efekt, bo urosły mi rzęsy po kuracji z alterrą :P W każdym razie to godny polecenia tusz, który daje bardzo ładny efekt na rzęsach, ale który musi troszkę podeschnąć w opakowaniu, by móc pokazać co potrafi :) 


To już byli wszyscy ulubieńcy, czyli Hity Blankity z 2014 roku. Nie ma tego dużo, bo wybrałam tylko produkty, z których jestem bardzo zadowolona i do których będę wracać z przyjemnością! Nie są to też bardzo wyszukane produkty, które mogą być trudno dostępne, bo każdy z nich możecie znaleźć w drogeriach.
A Wy, jakich macie ulubieńców minionego roku? Jakie produkty szczególnie zapadły Wam w pamięć?