Róży do
policzków nie używam często. Zdecydowanie wolę bronzery, chociaż nie ukrywam,
że czasami mam ochotę dołożyć różu by nadać skórze zdrowego wyglądu. Odkąd
wpadł mi w ręce róż do policzków od Lovely z limitowanej zimowej edycji, stwierdziłam,
że muszę częściej sięgać po róże.
W
limitowanej kolekcji znajdują się 3 odcienie wypiekanych róży, mój jest w
kolorze 3 Snow Touch. Róż ma ładny, ciepły odcień wpadający troszkę w brzoskwinię.
Róż dobrze się aplikuje, nie tworzy
plam, a jego rozprowadzenie nie stanowi problemu.
Na
zdjęciu poniżej, robionym do słońca, można
dostrzec drobinki. Nie są one jednak bardzo nachalne i nie tworzą efektu
dyskoteki. Ładnie rozświetlają policzki, nadając im zdrowy wygląd.
Róż trzyma się
kilka godzin, po czym znika całkowicie. Na pewno nie należy on do trwałych
róży. A szkoda, bo efekt na buzi bardzo mi się podoba. Buzia jest promienna i wygląda
zdrowo. Mając go na sobie usłyszałam, że moja twarz ma ładne, zdrowe rumieńce.
No i rzeczywiście efekt jaki daje jest bardzo naturalny i subtelny. Byłoby super, gdyby był bardziej trwały, a ściera się dosyć szybko. Trzeba pilnować się, by nie dotykać twarzy rękoma, bo można go zetrzeć.
Kolor bardzo mi się podoba i wydaje mi się, że pasuje do mojej jasnej karnacji. Nie wyglądam w nim jak wymalowana lala, jest delikatnie. Efekt na policzkach możecie zobaczyć poniżej z odrobiną bronzera. Chyba poszukam czegoś bardziej trwałego w tym odcieniu, polecacie coś?
Też skusiłyście się na te róże?