Jak wiece
miesiąc temu można było dorwać w Biedronce Lip Smacery o zapachu popularnych
napojów. Nie wiem czy nadal można je tam spotkać, bo rozchodziły się dosyć
szybko. Każdy zapach miał swoją wersję w sztyfcie i kapslu.
Do wyboru były: Sprite, Coca Cola i Fanta. Mój wybór możecie zobaczyć poniżej.
Wszystkie Lip Smackery były dodatkowo zapakowane w tekturowe opakowanie, dzięki czemu mamy pewność, że nikt nie wkładał tam paluchów. Z tekturowego
opakowania dowiadujemy się, że smacker zamknięty w kapslu to błyszczyk, a ten w
sztyfcie to pomadka. Oba pachną pięknie i słodko.
W ich
składzie znajdziemy olejek rycynowy, wosk pszczeli, wosk Candelilla, olej
sezamowy, olej z kiełków pszenicy i parafinę.
Błyszczyk o
smaku Coca Coli ma niezwykłe opakowanie. Jest to zakręcany słoiczek w kształcie
kapsla. Całość jest plastikowa, lekka i przyjemna dla oka.
Po odkręceniu
ukazuje się brązowy błyszczyk, który delikatnie pachnie Colą. Mimo swojego
koloru, nie barwi ust na brązowo. Nałożony na usta nadaje im bardzo znikomy
błysk i lekkie nawilżenie, które utrzymuje się do godziny. Pod wpływem jedzenia
czy picia znika całkowicie.
Po oblizaniu
ust czuć, że ma też słodki smak, całkiem podobny do Coli.
Mimo słabych
właściwości nawilżających i nabłyszczających i tak skradł moje serce przez
piękne opakowanie, które jest fajnym gadżetem w damskiej torebce.
Pomadka Sprite
zamknięta jest w typowym wykręcanym sztyfcie. Ma przyjemny słodki zapach, ale nie
do końca podobny do napoju Sprite. Ma biały kolor, który nałożony w większej
ilości bieli usta. Dzieje się tak również kiedy mam suche skórki - wtedy biały
nieestetyczny nalot na nich zostaje. Natomiast kiedy usta nie są zbyt wysuszone
i nie nakładam pomadki przejeżdżając kilka razy po ustach, udaje się uniknąć bielenia.
Nawilżenie jest dużo lepsze, niż w przypadku kapsla i utrzymuje się dłużej.
Jest w stanie zniwelować suche skórki i doprowadzić usta do dobrego stanu.
Przez to, że jest w sztyfcie jej używanie jest dużo prostsze i bardziej
higieniczne niż wkładanie palca do kapsla.
Podsumowując,
obydwóch produktów używa się przyjemnie, dzięki temu że są ładnie zapakowane i
słodko pachną. Takich produktów używam jedynie do nawilżania i w tym przypadku
lepiej sprawdza się sztyft. Raczej nie kupiłabym ich ponownie, ponieważ na
rynku jest dużo lepszych nawilżaczy do ust. Mimo to z chęcią zużyję je do
końca, bo całość robi na mnie dobre wrażenie.
Wy też
skusiłyście się na Lip Smackery?
Ja mam w kształcie kapsla o zapachu fanty i za ten właśnie zapach go wielbię ! <3 :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie sa jakieś rewelacyjne. Czaiłam się na nie jakiś czas, ale w sumie dla samego smaku/zapachu chyba nie warto...
OdpowiedzUsuńJa mam 2 kapselki: Fantę i Coca-Colę, ale jak na razie wykańczam inne smarowidła do ust, a na te przyjdzie jeszcze pora ;)
OdpowiedzUsuńaktualnie używam pomadki Fanty, wcześniej używałam Coli ;)
OdpowiedzUsuńLubię je głównie za to, że są twarde i nie rozwalają się w kontakcie z ustami ;)
Widziałam w Biedrze, ale nie wzięłam :P Moich hitem jest obecnie masełko do ust z Nivei :)
OdpowiedzUsuńJa miałam kilka smaków, teraz zostały mi trzy, w sumie fajny gadżet, ale nie skusiłabym się ponownie :D
OdpowiedzUsuńsą urocze, ale nie miałam ich jeszcze:)
OdpowiedzUsuńmam ochotę na kapselek :)
OdpowiedzUsuńNa pewno je kupię, ale nigdzie nie mogę ich spotkać, a do Biedronki nie mogłam dotrzeć..
OdpowiedzUsuńNie używałam, u mnie w biedronce są jeszcze dostępne.
OdpowiedzUsuńkiedyś, kiedyś kupiłam sobie lip smacker cola cherry :)
OdpowiedzUsuńWidziałam je kiedyś w Rossmannie, ale nie przemówiła do mnie ich idea :)
OdpowiedzUsuńMam sztyft coca colę :)
OdpowiedzUsuńja muszę się zaopatrzyć w coca-colę;)
OdpowiedzUsuńthx bardzo;) miło mi:)
OdpowiedzUsuńco powiesz na follow;)?
no , no.. czego to już nie wymyślą:))
OdpowiedzUsuńKupiłam sobie kapselkowego Sprite'a i jestem zawiedziona :( miałam kiedyś takiego smackera z Primarka i był świetny. Ten niestety słabo pachnie i smakuje, złuszczył też skórę tuż nad i pod linią ust... :(
OdpowiedzUsuńja sie na nie nie zalapalam :( a chcialabym takiego kapsla
OdpowiedzUsuńNigdy mi po drodze do Biedronki, na całe szczęście, na niedługo powstanie bliziutko mnie, więc będę szaleć na biedronkowych, kosmetycznych zakupach :)
OdpowiedzUsuńu mnie są jeszcze w biedronce ale jakoś się nie skusiłam
OdpowiedzUsuńja mialem ochote na te cudenka ale mi jakos przeszlo ;p
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam Lip Smackera, ale wersja Coca-colowa brzmi fajnie :)
OdpowiedzUsuńByłam nimi zainteresowana ale nie skusiłam się. Szkoda, że sztyft pozostawia nalot.
OdpowiedzUsuńZ LipSmackera miałam kiedyś pomadkę arbuzową i z tego co pamiętam jej największym atutem był zapach (i smak :) ). Działanie-marne.
OdpowiedzUsuńGdyby miały lepsze właściwości i działanie to pewnie bym się w nich zakochała. A tak jednak stawiam na lepsze produkty. Jednak trzeba przyznać, ze kapsel wygląda mistrzowsko :D
OdpowiedzUsuńMi niesamowicie się marzył Sprite, ale akurat podczas gazetki Biedronkowej byłam chora, a moja mama kupując mi Debę uznała, że mi taki smacker nie jest potrzebny i nie stałam się jego posiadaczką;D
OdpowiedzUsuńGrunt to mieć dobry refleks, czyli przegapić (tak jak ja) takie gadżeciarskie skarby :D
OdpowiedzUsuńO nawet nie wiedziałam, że były dostępne! A szkoda, kupiłabym :)
OdpowiedzUsuńNo ja ich nie widziałam, więc pewnie już wykupione :)
OdpowiedzUsuńFajne gadżeciki :) ja przywoziłam sobie ze stanów , mam w swoich zbiorach jeszcze pepsi :)
OdpowiedzUsuńKapselek wygląda genialnie :D
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie poszłam kupić tego kapsla, bo jest świetny !! mimo tak krótkiego, lekkiego nawilżenia :p
OdpowiedzUsuńja mam fante cole i sprite :)
OdpowiedzUsuńkuszą mnie bardzo smakery ale nie mam ani jednego :) może mikołaj mi podaruje, albo gwiazdka przyniesie :D
OdpowiedzUsuńzapowiada się na fajny gadżet
OdpowiedzUsuńPosiadam ten sam sztyft. Jak dla mnie jest straszny! Nie do końca przypomina ten napój i po nałożeniu na usta stają się one dziwne ;/ Wolę normalne pomadki ;p
OdpowiedzUsuń