30 wrz 2013

Soraya, Kolagen i Elastyna – tonik bezalkoholowy

Dzisiaj będzie o toniku który kupiłam, kiedy jeszcze używałam kremu z tej samej serii. Krem już dawno się skończył, a jego krótki opis umieściłam w wakacyjnym denku. Tonik dalej ma się dobrze i dzisiaj napiszę jak mi się sprawuje.




Tonik bezalkoholowy Kolagen+Elastyna łagodnie tonizuje i odświeża skórę. Zawiera najwyższej jakości składniki odżywcze – Kolagen i Elastynę pochodzenia morskiego, czystą Witaminę E i aktywną Witaminę A, które zapewniają optymalną pielęgnację skóry. Dzięki prowitaminie B5 nadaje skórze miękkość i łagodzi podrażnienia. Poprawia ogólny wygląd skóry i powoduje jej wygładzenie.





Tonik znajduje się w standardowej 200ml plastikowej butelce. Posiada niewielki otwór, przez który można łatwo dozować produkt. Zapach toniku jest bardzo przyjemny i świeży.




Toniku używam rano, po umyciu twarzy żelem i przemywam nim twarz oraz szyję za pomocą płatków kosmetycznych. Na suchej skórze wchłania się dosyć szybko, nie pozostawia tłustej warstwy na twarzy, nie lepi się, za to bardzo przyjemnie tonizuje twarz, nawilża i łagodzi uczucie napięcia skóry po myciu. Można nim przemywać okolice oczu, ponieważ nie szczypie. 
Twarz pozostaje lekko nawilżona, świeża i pachnąca. Po dłuższym stosowaniu zauważyłam większe nawilżenie skóry.

Co do składników zawartych w toniku: Kolagen - wiadomo, odpowiedzialny jest za elastyczność skóry, a jego ubytek powoduje powstawanie zmarszczek. Elastyna to białko, które nadaje jędrność i sprężystość skórze. Witamina E znana jest jako witamina młodości, a witamina A utrzymuje prawidłowy stan skóry. Mając takie składniki w toniku czuję, że używając go robię coś dobrego dla swojej skóry twarzy.

W tym momencie tonik stał się nieodłącznym elementem mojej codziennej pielęgnacji. Czuję, że dobrze mi służy, a moja skóra go lubi. 

Używacie toników do twarzy? Czy wolicie hydrolaty?

25 wrz 2013

Ziaja, Kozie mleko - mleczko do ciała

Rzadko kiedy zdarza mi się nie wysmarować ciała po kąpieli. To już stało się moim codziennym rytuałem. Dzisiaj pora na recenzję kolejnego nawilżacza.

Odżywcza emulsja typu woda w oleju. Zawiera kompleks składników koziego mleka bogaty w proteiny, kwasy organiczne, lipidy, węglowodany oraz witaminy A i D.
Działa naprawczo na epidermę, intensywnie nawilża i wygładza skórę, wyraźnie zmiękcza naskórek.






Mleczko do ciała Ziaja Kozie mleko zamknięte jest w 500ml butelce z pompką, a producent podaje, że w środku znajduje się 400ml produktu. Opakowanie jest bardzo proste, bez żadnych krzykliwych wzorów. Dużym plusem jest pompka, co ułatwia dozowanie mleczka i jest bardziej higieniczne, niż w przypadku odkręcanych smarowideł. 









Konsystencja mleczka jest rzadka i lejąca się. Przez co łatwo się rozprowadza i wchłania. 
Najbardziej w tym produkcie urzekł mnie zapach - jest delikatny, świeży i przyjemny.









Mleczko dobrze nawilża skórę, pozostawia ją gładką i pachnącą. Wchłania się całkowicie nie pozostawiając tłustej warstwy. Efekt nawilżenia nie jest długotrwały, ponieważ rano moja skóra domaga się ponownego nasmarowania, jednak producent wspomina, że w przypadku skóry bardzo suchej mleczko należy aplikować przynajmniej 2 razy dziennie. 
Mleczko jest wydajne - używam go codziennie od początku września i jestem prawie w połowie butelki. Nie zauważyłam, żeby wizualnie poprawiało stan skóry, ale jest ona gładsza w dotyku. 
Jest to całkiem przyjemny nawilżacz. Jego działanie nie wywołuje ochów i achów, jednak zapach bardzo lubię!
Daję mu plus za wygodne pompkowe opakowanie, super zapach, brak parabenów i parafiny w składzie.


Lubicie kosmetyki Ziaji?

19 wrz 2013

Bourjois, puder brązujący w kształcie czekoladki

Nie mam dużego doświadczenia z pudrami brązującymi. Najpierw używałam ciemniejszego odcienia zwykłego pudru do twarzy, by uzyskać efekt przybrązowienia, a potem zdecydowałam się na taki z prawdziwego zdarzenia. Wybrałam Bourjois, bo skusił mnie swoim uroczym wyglądem.





Wzrok przyciąga piękne kartonowe opakowanie, które przypomina książeczkę. Po otwarciu ukazuje się nam puder brązujący w kształcie czterech kawałków czekolady, a w powietrzu zaczyna unosić się jej słodki zapach. To robi wrażenie!





Jego konsystencja jest bardzo twarda – puder jest wypiekany, przez co jego intensywność można stopniować. Nie zrobi na twarzy plam, bo jest bardzo delikatny. Można spokojnie nałożyć kilka warstw dla uzyskania zadowalającego efektu.  
Kolor pudru wpada w ciepły brąz, przez co można pominąć nakładanie różu. A dzięki ciepłemu odcieniowi, nadaje się dobrze do zbudowania efektu skóry muśniętej słońcem.

Pozostaje na twarzy kilka godzin w niezmienionym stanie, a potem zaczyna znikać – ale równomiernie. Jest tak wydajny, że starczy chyba na kilka lat.

Myślę, że nie będzie odpowiedni do konturowania twarzy, przez swój odcień, ale do nadania efektu lekkiej opalenizny jest idealny. Stosuję go za każdym razem na miejsca, gdzie najszybciej widać opaleniznę: boki czoła, policzki i nos. A efekt jaki uzyskuję bardzo mi się podoba.
W tym momencie nie wyobrażam sobie makijażu bez jego użycia. Nie dość, że działa tak jak chcę, to jeszcze zachwyca swoim wyglądem!






Czekoladka posiada dwa odcienie : 51 i 52. Ten pierwszy, jaśniejszy jest trudno dostępny. Chyba jest częściej rozchwytywany i zostają same 52. Obawiałam się, że ciemniejszy może okazać się za ciemny do mojej bardzo jasnej karnacji, jednak okazało się, że pasuje idealnie. Jeżeli macie tak jak ja, jasną karnację - śmiało możecie brać ciemniejszy odcień.


Używacie pudrów brązujących? Bardziej dla konturowania, czy nadania opalenizny?



16 wrz 2013

Wellness&Beauty, Bodylotion, pomarańcza i granat

Ostatni post pojawił się dokładnie tydzień temu. Strasznie dawno! Niestety brak dostępu do internetu przez ten tydzień i brak czasu sprawiły, że dopiero dzisiaj dodaję coś nowego. Mam nadzieję, że tak długie przerwy w blogowaniu nie będą miały już miejsca, a tymczasem zapraszam Was serdecznie do przeczytania kilka słów o balsamie - lotionie.


Działa pielęgnacyjnie. Zapewnij swojej skórze komfort stosując nawilżający lotion do ciała i rozkoszuj się ożywiającym zapachem pomarańczy i owocu granatu. Gliceryna i masło shea skutecznie nawilżają i w ten sposób chronią skórę przed wysuszeniem. Lekka formuła szybko wnika w skórę nadając jej widocznie wypielęgnowany wygląd. Każdego dnia zapewnij sobie i swoim zmysłom poczucie komfortu. Tolerancja skóry potwierdzona dermatologicznie. pH przyjazne dla skóry.






Balsam zamknięty jest w 200ml tubce z zamknięciem na zatrzask. Dzięki płaskiej zatyczce produkt może na niej stać, co ułatwia jego wydobywanie. Konsystencja balsamu jest bardzo lekka i wchłania się natychmiast po rozsmarowaniu, nie pozostawiając tłustej warstwy. 
Zapach jest orzeźwiający, owocowy i bardzo przyjemny. Zdecydowanie czuć w nim nuty pomarańczy z granatem, a ja takie uwielbiam! Zapach nie pozostaje jednak długo na skórze. 
Nawilżenie balsamu nie jest duże, ale satysfakcjonujące. W lecie spisał się bardzo dobrze, ale myślę, że w zimie będzie zbyt lekki. 
Można go często dorwać w promocji w Rossmanie za ok. 4zł. 
Podsumowując - jest to bardzo fajny i tani balsam do ciała dla nie wymagającej skóry, która nie potrzebuje intensywnego nawilżenia. Myślę, że jest wart wypróbowania. 
Jest też druga wersja zapachowa: trawa cytrynowa i bambus, ale nie pachnie już tak fajnie. 


Lubicie lekkie formuły balsamów, czy wolicie cięższe masła?

9 wrz 2013

L'oreal, Ideal Soft, żel-krem oczyszczający

Kupiłam go na początku sierpnia po tym, jak wymęczyłam stary płyn do mycia twarzy BeBeauty. Szukałam czegoś, co nie tylko dobrze oczyści moją twarz, ale także poradzi sobie ze zmyciem makijażu. A że był akurat wtedy na promocji w Naturze, to wylądował w moim koszyku.


Kosmetyki oczyszczające L’oreal Paris Ideal Soft, stworzone dla cery suchej i wrażliwej, usuwają wszelkie ślady makijażu i zanieczyszczeń, aby skóra była piękniejsza.
Kremowy żel-krem o bogatej konsystencji usuwa wszelkie zanieczyszczenia, nawilżając skórę i zapewniając jej optymalny komfort.
Odkryj na nowo Twoją oczyszczoną skórę: ukojoną, miękką i jedwabistą w dotyku.




Żel-krem do mycia twarzy znajduje się w różowej, miłej dla oka tubce o pojemności 150ml. Opakowanie jest bardzo wygodne w użyciu. Dzięki małemu otworkowi jesteśmy w stanie dozować idealną ilość produktu, nie martwiąc się, że wylało się go za dużo. Konsystencja jest gęsta, a sam żel tworzy bardzo delikatną piankę na twarzy. Produkt jest prawie bezzapachowy.




To, czego oczekuję do dobrego żelu do mycia twarzy to przede wszystkim porządne oczyszczenie jej z całodniowego brudu i zmycie makijażu.
Żel - krem od L'oreal bardzo dobrze radzi sobie ze zmyciem calusieńkiego makijażu. Domywa eyeliner i tusz do rzęs, więc użycie płynu micelarnego by doczyścić resztki jest zbędne. Można nim bez problemu myć okolice oczu, bo ich nie podrażnia, ani nie szczypie. Zdarza mi się nawet otwierać oczy podczas mycia twarzy i mimo, że mam wszędzie pełno piany, nic mnie nie szczypie, a oczy mam na prawdę bardzo wrażliwe. Żel pozostawia skórę idealnie oczyszczoną i świeżą. Będzie na pewno bardzo wydajny, bo niewielka ilość produktu wystarczy by stworzył pianę i doczyścił całą twarz.
Nie zauważyłam po jego stosowaniu większego przesuszenia twarzy, jakie pojawia się u mnie czasem po mocno oczyszczających żelach. Owszem twarz jest lekko ściągnięta, ale tak jest zawsze po myciu i nie pozostaje wtedy nic innego jak tonizacja i krem. Nie zauważyłam też podrażnień na twarzy, ani zaczerwienień, więc śmiało mogę powiedzieć, że jest to rzeczywiście żel przeznaczony do skóry wrażliwej, bo jest z jednej strony bardzo delikatny, a z drugiej świetnie oczyszcza.
Mam w zapasach jakies płyny micelarne i je zużywam na bieżąco, ale myślę, że spokojnie bym się obyła bez nich. Kiedy najpierw zmywam makijaż płynem micelarnym, myję buzie raz żelem, a kiedy nie używam płynów micelarnych, używam żelu dwa razy, by mieć pewność, że twarz jest idealnie oczyszczona.
Nie mam się do czego doczepić. Jest świetny. Nawet cena ok. 15zł jest bardzo przystępna. Kiedy mi się skończy – kupię go ponownie! 






A Wy, czego używacie do oczyszczania swojej twarzy?

5 wrz 2013

Wakacyjne denko

Post ze zużytymi kosmetykami pojawia się pierwszy raz na moim blogu. Nie robiłam go w lipcu, bo zdenkowałam tylko 4 produkty, za to w sierpniu doszły kolejne i tak oto przedstawiam wam moje wakacyjne denko.

 
 Produkty podzieliłam na 3 kategorie.



Higiena:

Isana, żel pod prysznic – jest to mój ulubiony zapach ze wszystkich żeli Isany. Kupuję go na okrągło i jeszcze mi się nie znudził. Nie robi wielkiej piany, ale dobrze myje i odświeża skórę. Kolejne opakowanie już kupione!
BeBeuty, micelarny żel do mycia i demakijażu – szczerze, to trochę go wymęczyłam. Nie lubiłam się z nim za bardzo, gdyż czułam że moja twarz nie jest domyta tak, jakbym chciała. Nie podobała mi się też jego konsystencja tężejącej galarety i to, że się w ogóle nie pienił. Wolę coś mocniejszego. Nie kupię ponownie.
Biały Jeleń, hipoalergiczny żel do higieny intymnej – całkiem przyjemny żel. Miły zapach, nie podrażniał i do tego bardzo tani. Plus za pompkę. Myślę, że go jeszcze kupię.



Pielęgnacja:
 
Soraya, Kolagen i elastyna, przeciwzmarszczowy krem tłusty – bardzo fajny krem. Skończyłam go już w lipcu i dobrze, bo na lato byłby trochę zbyt treściwy. Dobrze nawilżał, ładnie pachniał, ale powodował łzawienie oczu. Dlatego w okolice oczu musiałam stosować co innego. Mimo tej wady bardzo się polubiliśmy i powrócę do niego w zimie!
Perfecta, masło do ciała, pomarańcza i wanilia – Ja to masełko bardzo lubię. Zużyłam kilka opakowań i kończy mi się już kolejne. Dobrze nawilża, ładnie pachnie, szybko się wchłania, skóra jest gładka i pachnąca. Na razie go nie kupię, bo czas w końcu spróbować czegoś innego.
Bambino, krem ochronny – krem, który uratował w lecie moje plecy po opalaniu. Znacznie przyspieszył regenerację sparzonej słońcem skóry. Jest świetny i zagości u mnie na pewno na dłużej.



Inne: 

Tesco, zmywacz do paznokci – takie wielkie butelki starczają mi naprawdę na długo. Ten miałam kilka miesięcy. Nie śmierdział strasznie, tak jak niektóre zmywacze potrafią. Swoje zadanie wykonywał, więc myślę, że jest produktem godnym uwagi.
Rimmel, Wake me up – Podkład, który spisał się u mnie bardzo dobrze. Nie wysuszał skóry, korygował małe niedoskonałości, poprawiał koloryt skóry. Nie oczekuję od podkładów mega krycia, więc ten był dla mnie w sam raz. Mógłby mieć trochę mniej drobinek. Kolejne opakowanie już kupione!

Jak widzicie, większość kosmetyków które zużyłam przypadło mi do gustu. Mam nadzieję, że tak będzie również w kolejnych miesiącach oraz, że denka będą porównywalne ilościowo do nowości zakupowych :P

Dużo produktów zużyłyście w tym miesiącu?